DRZEWA I LIŚCIE PO ANGIELSKU (I NIE TYLKO)😉🍁

 Opracowując plany naszych zajęć o liściach, pomyślałam też o języku angielskim. Uznałam, że to dobra okazja na powtórzenie słówek kojarzonych przez dzieci choćby z naszego jesiennego hitu "Autumn leaves are falling down"🍁, kolorów i określeń wielkości. Wycięłam z kolorowych kartek duże i małe liście oraz duże i małe drzewa w tych samych kolorach.

Ułożyłam wszystkie drzewa na podłodze, a listki na podkładce tak, żeby dzieci mogły je swobodnie losować. Zabawa była bardzo prosta i dzieci chętnie się w nią zaangażowały. Najpierw określaliśmy z czym mamy do czynienia ("What is it?", "Yes, it's a tree/ leaf!"), a później pytałam dzieci o wielkość ("Is it big or small?"). Dzieci losowały liść, określały jego kolor i dopasowywały do drzewa o odpowiadającym mu kolorze i wielkości. W miarę upływu zabawy, dziewczynki coraz więcej mówiły same, pojawiły się nawet krótkie zdania ("It's a small yellow leaf.")🍁

Na koniec przypomnieliśmy sobie jeszcze angielskie liczebniki i sprawdzaliśmy czy na każdym drzewie znalazło się tyle samo liści🍂 . Po skończonej zabawie czekała na nas jeszcze listkowa gra🍁 "I have, who has?", którą zrobiłam tym razem bez użycia drukarki😊

Grałyśmy już w tę grę przy okazji "Sea animals". Każdy otrzymuje plik kart. Pierwszy gracz wykłada swoją kartę i mówi jakiego ma liścia (jest to liść u góry karty, np. żółty) - "I have a yellow leaf". Następnie pyta kto ma liścia w kolorze przedstawionym na dole jego karty, np. pomarańczowym - "Who has an orange leaf?" Teraz gracz z pomarańczowym liściem może wyłożyć na środek swoją kartę. Gra trwa dopóki komuś uda się jako pierwszemu pozbyć wszystkich kart. Fajne jest w niej to, że dużo jest mówienia, powtarzania tych samych struktur gramatycznych i słówek, dzięki czemu z czasem posługiwanie się nimi przychodzi dzieciom coraz łatwiej🤗😉

Nie uczyliśmy się angielskich odpowiedników polskich drzew i ich owoców, ale cała ta jesienna aura stała się dobrym pretekstem, żeby pobawić się przy melodii "Who took the cookie?". No, właśnie, tylko przy melodii, bo słowa i postaci nieco zmieniliśmy na potrzeby aktualnej pory roku😉 Nie szukaliśmy ciasteczka, jak jest oryginalnie w zabawie, ale żołędzia, a dzieci nie były dziećmi, ale zamieniły się w leśne zwierzęta. No i najfajniej było, kiedy żołędzia znalazła wiewiórka🐿

Zrobiłam materiały potrzebne do tej zabawy⬇

Koła ze zwierzętami umocowałam na opaskach, do tego pudełko na karty, parę instrumentów i zabawa super😊

(Kto nie pamięta zasad, odsyłam do wcześniejszego wpisu tutaj.)🍪

Zabawy językowe były też po polsku😉 Moje dzieci uwielbiają przeróżne karty pracy, a kiedy poza ołówkiem i kredkami potrzebne są również nożyczki i klej, biegną do swojej pracy z jeszcze większym entuzjazmem🎓

Swoją drogą, bardzo lubię obserwować ten fenomen i starać się zaczerpnąć odrobinę z niego dla siebie😉

W każdym razie, dla 4-latka przygotowałam (też odręcznie tym razem) rozsypankę wyrazową. Szukałam gotowej, ale nie znalazłam, a chodziło mi o to, by znalazły się w niej nazwy drzew i to bez dwugłosek lub innych ortograficznych zawiłości😉

W rozsypance, jak to w rozsypance, trzeba było wyciąć litery i nakleić je we właściwej kolejności tak, by stworzyły wyraz. Świetne ćwiczenie słuchu fonematycznego i mój straszy przedszkolak też poradził sobie z tym świetnie😊

Natomiast młodszy przedszkolak ćwiczył słuch fonematyczny na swoim poziomie naklejając obok jesiennych obrazków pierwsze litery ich nazw.

Z zabaw matematycznych do kompletu był quiz dla starszaka ⬇

I karty klamerkowe z jesiennym przeliczaniem dla 3-latka🍁🍂

... a w tym czasie, nie tracąc czasu, najmłodszy przedszkolak zabrał się za gotowanie zupy jesiennej😁 Mniam!😉