BABY MONTESSORI, CZYLI PROLOG NOWEJ CODZIENNOŚCI😎

 

Stwierdzenie, że trochę się u nas zmieniło, byłoby dużym niedopowiedzeniem🙃 Właściwie zmienił się cały nasz mały świat, bo wraz z pojawieniem się nowego człowieczka w rodzinie nic już nie jest takie samo❤️ Każdy z nas powoli odnajduje się w nowej rzeczywistości, a równolegle z naszym odnajdywaniem się ja próbuję odtworzyć, a raczej stworzyć na nowo, codzienność domowego przedszkola, tym razem już z czwórką dzieci, w tym maleńkim niemowlaczkiem i 2,5 - latkiem, który już chce być włączony we wszystkie nasze działania (ale oczywiście na swoich warunkach)😆. 

Mimo wszystko, planuję podtrzymać przy życiu tego bloga (,żebym w czasie emerytury miała co czytać do popołudniowej kawy )😁

Na początek tworzenia naszej nowej rzeczywistości, nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała (przynajmniej w minimalnej wersji) zaprojektować jakąś drobną Montessoriańską przestrzeń dla naszego słodkiego maluszka👶 

(Bardzo mi przypadł do gustu fakt, że Maria Montessori nazywała początkowy okres życia dziecka (do 6. tygodnia) okresem symbiotycznym. My z dzidziusiem pierwsze tygodnie spędziłyśmy właśnie w całkowitej symbiozie 😆, z czego, z resztą, bardzo się cieszę. Teraz symbiozy nadal jest bardzo dużo😄, ale postanowiłam wyodrębnić dla naszego niemowlaka przestrzeń do swobodnej zabawy. Z uwagi na fakt, że poza niemowlakiem mamy w domu trójkę biegających dzieci i że dużo czasu lubią one spędzać w salonie, do gustu przypadł mi też minimalizm i prostota, które tak często można odnaleźć w pedagogice Montessori.

Kiedy nasz dzidziuś skończył 4 tygodnie zaświtał mi bardzo ambitny pomysł samodzielnego stworzenia kontrastowych kart lub książeczki. Dość szybko jednak przekonałam się o tym, że jestem zwykłym śmiertelnikiem, w dodatku trochę zmęczonym😎 i skończyłam na wydrukowaniu i zalaminowaniu tylko paru czarno - białych kart. Do kart dokupiłam kontrastową matę piankową, którą w razie nie używania można szybko wsunąć pod komodę i zrobić miejsce starszakom. Przy macie, na wysokości oczu niemowlaka przyczepiłam karty😊 Uważam, że na początek super - karty dostosowane do tempa rozwoju dziecka (dwie maksymalnie, żeby nie przytłaczać maluszka nadmiarem bodźców), wyodrębnione miejsce do zabawy oraz możliwość szybkiego wyjęcia lub schowania "kącika niemowlaka" w zależności od potrzeb👍🙂

Dziecko w chuście śpi dobrze, poza chustą gorzej, ale znalazłam na to sposób. No, może nie na samo spanie, ale na konsekwencje szybkiego wybudzania z drzemki w kołysce. Otóż, postanowiłam chytrze przyczepić również w kołysce na wysokości wzroku dziecka czarno - białe karty, dzięki czemu po przebudzeniu się dzidziusia mam jeszcze z  10 (jakże cennych) minut, podczas których maleństwo zamiast płakać, wyciąga główkę do góry i z niezmiennym zainteresowaniem ogląda swoje kontrastowe obrazki😉👶

👍

Właściwie, jeśli chodzi o "zabawki" i gadżety dla naszego maluszka, to ograniczamy się do wspomnianej maty piankowej, dwóch grzechotek (w tym jednej drewnianej, którą można turlać po podłodze), oraz kart kontrastowych od Czuczu. (Jednak kupiłam gotowe, ale jestem bardzo z nich zadowolona, dziecko z resztą również)😊

Trochę brakuje mi może jakiegoś stojaka/baby gym na wiszące mobile, a już najlepiej te Montessori, ale po pierwsze - taka konstrukcja nie sprawdziłaby się w naszym salonie, po drugie - nie można mieć wszystkiego, po trzecie - przy trójce starszego rodzeństwa zwykle jest co najmniej jeden chętny na trzymanie kart, książeczki, grzechotki, albo jeżdzenie autkiem tak, by zainteresować maluszka, więc: po co mi dodatkowe stojaki?😆🤷

Właściwie, mogłam ten wpis zatytułować: "3 rzeczy, których ewentualnie potrzebuje Twoje dziecko" albo prościej: "Czego nie potrzebuje Twoje dziecko"🙃

Bardzo lubię taki minimalizm - niewiele, ale za to ładnych rzeczy, uporządkowanie przestrzeni, a w konsekwencji dziecko, które nie będąc bombardowane toną przeróżnych zabawek i gadżetów, potrafi skupić się na jednej rzeczy albo aktywności😊

A żeby nie było, że tylko maluszkiem się teraz zajmuję, to - proszę bardzo- kilka migawek z września.

(początek roku, słodkie śniadanko i drobne upominki na początek nowego roku zabawy i nauki😉)

 Powięlając zaczerpniętą z własnej szkoły ideę wrześniowych "powtórek materiału",uznałam, ze to świetny pomysł dla nie do końca jaszcze zorganizowanej mamy czwórki małych dzieci. Tym sposobem powstał w dwa tygodnie album zwierząt wszystkich kontynentów. Pracowaliśmy głównie plastycznie, ale były też książki, zagadki, nawet filmik, praca z mapą, układanki, trochę zadań matematycznych. Poniżej mini foto-galeria z prac nad albumami😊

A oto i cały album😊

Do zobaczenia✋😊